Józef K Józef K
115
BLOG

Lato 2009 w Rowach

Józef K Józef K Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

Tak jak przed rokiem (notka tutaj i poprzednie), wybrałem się do Rowów w końcu sierpnia.

Po drodze zatrzymałem się na noc w Toruniu. Coż to za piękne miasto! Wielowiekowa tradycja i nowoczesność. Kapitalnie urządzony 'Bulwar Filadelfijski'. Odwiedziłem restaurację 'Sphinx', gdzie łosoś z rusztu "Po królewsku" jest wart każdej złotówki. Wina mają średnie, ale chilijskie Carmenere dało się wypić. Spałem w sympatycznym hoteliku "Pod Czarną Różą", sto metrów od 'Sphinxa', w samym centrum, ale cicho, z oknem na Wisłę. Rano kupiłem w księgarni wznowienie książki autobiograficznej Zbigniewa Zapasiewicza "Zapasowe maski".

Dojechałem do Rowów po południu. Zamieszkałem w tym samym pensjonacie co przed rokiem i nawet w tym samym pokoju. Mam bezprzewodowy dostęp do Internetu.

Następnego dnia rano zabrałem moje fińskie kijki, grajka mp3 i pomaszerowałem na okoliczne pola w kierunku jeziora Gardno. Oczywiście zaczynam z energetycznym songiem "Jesse Jackson" Kristoffersona w słuchawkach. Powtarzam go jeszcze dwa razy. Potem "Mal Sacate" i "Sandinista". A potem wyłączam grajka.

Piękne są te rozległe, bezludne pola. Idzie się pustą dróżką polną. Wiatr kołysze trawami, słyszy się szum wiatru w drzewach, łagodny szelest listków topoli, czasem odległe krzyki mew. No i ten kapitalny, nadmorski klimat!


Jak się wejdzie na wał przeciwpowodziowy, to widać jezioro, a za nim duży pagór "Rowokół" opodal Smołdzina.



 

Rekomendacja: doskonałego łososia wędzonego na gorąco w beczce, jako 'dzwonka' a nie 'steki' czy filety, można kupić "U Marka" na ulicy Bursztynowej. Potęga! Nie potrafię sobie wyobrazić sobie lepszego łososia wędzonego. No, podobny był znakomity łosoś wędzony klasycznie, którego miałem okazję pojadać w Finlandii. On pewnie też dałby się zaliczyć do tej kategorii. Powiedziałem o tym panu Markowi, o aparycji rasowego korsarza. A on mi na to: 'Panie, ja pół roku pracowałem w Finlandii przy wędzeniu łososi!' No to i nie dziwota... :)

Rekomendacja: zacną zupę rybną można dostać w knajpce "Przystań" w porcie. Dobrze jest jednak mieć przy sobie pojemniczek z czerwonym pieprzem CAYENNE aby ją dodatkowo doprawić.

Miła niespodzianka: w Rowach jest CICHO! Wyciszone zostały (zapewne administracyjnie) charczące głośniki przy straganach, barach i restauracjach. Nareszcie jest tak, jak być powinno, czyli normalnie.

We wtorek, 25 sierpnia, pogoda była jak na Krecie: na plaży w południe 30 stopni, choć woda o temperaturze (aż) 20 stopni. Na plaży (i w ogóle w Rowach) bardzo dużo ludzi, ktorzy wierzą, że po lipcu pogoda się polepszy. Ileż radości daje łagodna nirwanka na ciepłej plaży :)))  A potem pyyszna rybka... i wino Pinot Noir :)))

Oto parę migawek fotograficznych.

Wybrałem się na 'rejs statkiem': 


 

Fragment plaży od strony morza: 


 

Ludek na skuterze wodnym: 


 

Kilkaset metrów dalej jest już luźniej:

 
Niebo, morze i piach: 


 

Powroty wieczorne: 


 

Mewy na latarni w porcie:


 

Rowy dają się lubić. Warto je polubić!

Józef K
O mnie Józef K

Józef K.: wszechstronne zainteresowania, zdecydowane poglądy, liberał Kontakt Witryna internetowa

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości